Będąc świadomym, że zbliża się do kresu swej ziemskiej wędrówki, a tym samym i swojej służby, Paweł z Tarsu z troską myślał o przyszłości.
Apostoła martwiło nie to, że w pewnej chwili miecz katowski spadnie na jego szyję – on już znacznie wcześniej doszedł do przekonania, że dla niego „śmierć jest zyskiem” (Flp 1,21-23). Natomiast jego troska i niepokój dotyczyły przyszłości Dzieła Pańskiego, bo ogarniając proroczym spojrzeniem nadchodzące dziesięciolecia, widział liczne niebezpieczeństwa zagrażające Kościołowi. Zarówno ze strony przełożonych („Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzające trzody. Nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą” – DzAp 20,29.30), jak i ogólu wiernych („Albowiem przyjdzie czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce. I odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom” – 2 Tym 4,3.4).
Drugi List do Tymoteusza jest ostatnim listem Pawła, i można go traktować jako rodzaj jego duchowego testamentu. Stąd tak wiele w nim troski o czystość nauki i wierność poselstwu Ewangelii, a także wiele praktycznych rad, wskazówek i zaleceń organizacyjnych, kierowanych do jednego z najwierniejszych uczniów, który naówczas spełniał posługę biskupa zborów małoazjatyckich.
- Apostoł dziękuje Bogu za wiarę Tymoteusza, a wiedząc, że aktualnie przeżywa on trudne chwile jakiegoś [nieznanego nam] doświadczenia – wzywa go i zachęca, by „rozniecił na nowo dar łaski Bożej”, który otrzymał przez włożenie rąk Pawłowych, gdyż „nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściagliwości” (2 Tym 1,6.7). „Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia Jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Bożą” (w. 8) – wzywa go, zachęca i mobilizuje. Potem, przywołując obraz dobrze wyszkolonego, doświadczonego i oddanego żołnierza, poucza Tymoteusza, jak ma się przeciwstawiać złym, widocznym w zborach tendencjom oraz zwalczać pojawiające się herezje i grzeszne świeckie obyczaje oraz przestrzega go przed ludzką przewrotnością. Jedno z podstawowych zaleceń brzmi: „Staraj się usilnie o to, abyś mógł stanąć przed Bogiem jako wypróbowany i nienaganny robotnik, który wykłada należycie słowo Prawdy”.
Robotnik Winnicy Pańskiej nie pracuje z przymusu albo wyrachowania, lecz ochotnie, z zaangażowaniem i w poświęceniu. Tym, co go inspiruje i mobilizuje jest wdzięczność i szczera miłość do Pana Boga oraz Zbawiciela Jezusa Chrystusa za dar zbawienia! – „Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania,że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli. A umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony” (2 Kor 5,14.15).
Praca ta, niezależnie od tego, że daje wiele radości – jest trudna, a często niewdzięczna i niebezpieczna; potrafi nakarmić ludzką niewdzięcznością i wystawia na różne zagrożenia. Doświadczali tego w historii słudzy Boga, powołani by nieść Jego Słowo ludowi. Doświadczał tego na przykład prorok Jeremiasz, którego Pan posłał do niewdzięcnzych królów i zbuntowanego narodu judzkiego: „Namówiłeś mnie, Panie, i dałem się namówić; pochwyciłeś mnie i przemogłeś. Stałem się pośmiewiskiem na co dzień, każdy szydzi ze mnie. Gdyż ilekroć przemawiam, muszę krzyczeć i wołać: Gwał i zniszczenie! I tak słowo Pana stało mi się hańbą i pośmiewiskiem na co dzień” (Jer 20,7.8) – skarżył się w bolesnym, wewnętrznym rozdarciu. – Nie chcieli go słuchać; złościli się na słowa nagany i odrzucali napomnienia. Zaprzeczali, że jest posłańcem Pana, konfrontowali z fałszywymi prorokami, którzy schlebiali królom, wyśmiewali go, a potem nawet – chcąc go za wszelką cene uciszyć i wyeliminować – wrzucili do starej studni gdzie niemal utonął w błocie…
- W takich momentach pojawiają się rózne myśli. Także o porzuceniu tej służby i ukryciu w bezpiecznej kryjówce! Bliski tego był również Jeremiasz, ale… nie potrafił odejść! Zbyt blisko był Pana, zbyt wiele mu objawiono i zbyt dobrze rozumiał ważność Słowa i doniosłośc wydarzeń, w których uczestniczył… Dlatego nie mógł, nie potrafił milczeć! – „A gdy pomyślałem: Nie wspomnę o Nim i już nie przemówię w Jego imieniu, to stało się to w moim sercu jak ogień płonący, zamknięty w moich kościach. Mozoliłem się, by go znieść, lecz nie zdołałem!” (Jer 20,9)…
- Tą samą drogą, drogą całkowitego oddania i cierpienia dla Bożych ideałów, szedł także Jezus Chrystus. To, czego dokonał i cena, którą zapłacił za zwycięstwo, mówią w jak wielkim dziele uczestniczymy! To tu bije źródło inspiracji, mocy i determinacji: „… biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać naleznej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego” (Hbr 12,1.2).
Tymoteusz wiele podróżował z Pawłem, co było dobrą szkołą chrześcijańskiej służby. Tam nauczył się doceniać „zbroję chrześcijanina”, którj każdy element jego nauczyciel opisał w Liście do Efezjan 6,10-18. Dwie części tej zbroi zwracają moją szczególną uwagę: „tarcza wiary” oraz „miecz Ducha” – tarcza to broń defensywna, zaś miecz może być użyty zarówno w obronie, jak i w ataku.
- Robotnik Winnicy Pańskiej potrzebuje silnej wiary, by nią nie tylko żył, ale także, aby ją szczepił. Prawdopodobnie to właśnie jest powodem, że Bóg Swoim sługom stawia wyższe wymagania, że wprowadza ich w trudniejsze doświadczenia, i często każe im bardzo długo czekać na spełnienie prośby w jakiejś osobistej sprawie. Wbrew pozorom, takie postępowanie Boga, umacnia i hartuje. Można zauwazyć, że niektórzy z nas przeżywają czasami bolesne doświadczenia jakby tylko po to, by w potrzebie umieli posilać wiarę innych, którzy znaleźli się w podobnych doświadczeniach. Jest to trochę tak, jak z Jezusem, który dlatego, że „został doświadczony we wszystkim, podobnie jak my” (Hbr 4,15), „może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą” (Hbr 2,18). Bo czymś innym jest radzić komuś i pocieszać – gdy ogarnia się jego sytuację jedynie teoretycznie, a czymś zgoła innym, gdy ten, kto poucza i pociesza, opiera się na swoich własnych przeżyciach.
- „Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest Słowo Boże” (Rz 10,17). Słowo Boże jest źródłem i podstawą wiary oraz jej pokarmem. Jako biblijni chrześcijanie czytamy je, słuchamy i stosujemy w życiu jego rady. Posiada ono zdolność i moc przeobrażania ludzkich charakterów i życia, gdyż istotnie działa jak miecz: „Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serc. I nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczyma Tego, przed którym musimy zdać sprawę” (Hbr 4,12.13). Jest też w stanie skutecznie przeciwstawić się złu i zdobyć diabelskie fortece: „Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły. I wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi. Gotowi do karania wszelkiego nieposłuszeństwa, gdy posłuszeństwo wasze będzie całkowite” (2 Kor 10,4-6).
Często podkreślamy, że czasy w których żyjemy, są niezwykle trudne. Trudno jest żyć po Bożemu, a jeszcze trudniej szczepić Boże zasady życia wśród ludzi. W tej sytuacji walka z obcymi, niebiblijnymi naukami i poglądami oraz przeciwdziałanie niemoralnym, grzesznym trendom, wymaga wiele mądrości i umiejętności, a także hartu i siły. Tym bardziej, że zło nauczyło się udawać dobro, a kłamstwo – prawdę, a ludzie skłaniają się ku poglądowi, że wszystko jest relatywne, względne; armie demonów i ludzi pracują nad zacieraniem granic.
To powinno nas inspirować do coraz lepszego poznawania i szermowania Słowem Bożym. Tragedią wielu ludzi, którymi – jak to ujął ap. Piotr (2 Ptr 2,1-3 BG) – „kupczą” duchowi różni hohsztaplerzy jest to, że ich ofiary są bezwolne i pozwalają na taki proceder! I grozi im, że swe duchowe lenistwo przypłacą śmiercią wieczną!
„Czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią”, bez wątpienia jest naszym czasem. Wymaga on oddanych i poświęconych, wierzących całym sercem i całkowicie oddanych Bogu sług – robotników Winnicy Pańskiej! – Czy jestem takim robotnikiem?
A jeśli nie, to dlaczego nie? Może brak mi zdolności, sił i czasu? A może po prostu ochoty i konsekwencji?…